fot.Tomasz Kurzydlak
Witajcie,
pamiętacie jak w zeszłym roku pisałam o dekoracjach rustykalnych z butelek, koronki i piernika? Nie? To więcej możecie zobaczyć TUTAJ
fot. Karol Wawrzykowski
Natomiasto obiecałam Wam, że przedstawię tą cudną parę, więc słowa dotrzymuję.
Beata i Michał początkowo mieli mieć wesele plenerowe i to miało byc moim głównym zadaniem. W międzyczasie znaleźliśmy cudne miejsce, ale jak się okazało – niestety, muzyka mogłaby grać tylko do 22 ze względu na bliską odległość od szpitala…:/ Niestety, bo było to miejsce wyjątkowe dla tej Pary. Zdecydowali zatem, że poszukamy lokalu, który będzie spełniał ich oczekiwania. I jeden z nich, położony około 30 km od Kielc, znajdujący się w lesie, okazał się być tym, który ostatecznie został miejscem wesela Beaty i Michała.
Ogólnie wesele tej pary to była praca zespołowa. Ja miałam się zająć oprócz lokalu i noclegów – dekoracjami (w tym część dekoracji wykonywałam własnoręcznie), prezentami dla gości (które piekł mój narzeczony, a ja je dekorowałam inicjałami pary młodej), znalezieniem odpowiedniego filmowca, oprawą muzyczną ślubu i życzeń, oprawą muzyczną wesela a także oczywiście koordynacją dnia ślubu i wesela i związanymi z tym sprawami.
Para prosiła mnie tylko o podpowiedź co do cukierni, w której zamówili tort, polecenia dobrej hurtowni alkoholi, transportu dla gości, etc., w tym polecenie fotografów – z wielu namiarów wybrali Tomka Kurzydlaka, którego zdjęcia dziś Wam prezentuję.
W organizację była także zaangażowana cała rodzina. Cudna świadkowa, Karolina, odpowiadała za całą papeterię ślubną, a także podczas wesela – za integrację gości (rewelacyjnie jej się to udało !!!). Rodzice odpowiadali za część jedzenia m.in. do wiejskiego stołu, za alkohol, którym zajmował się Tato Pana Młodego na weselu, etc.
Moim zadaniem natomiast było to wszystko w ten dzień ogarnąć…Ufff… Było gorąco, bo był to bardzo upalny dzień sierpniowy, mnóstwo rzeczy do załatwienia, przywiezienia, skoordynowania, ale wraz z Kamilą, Alicją i Karolem, którzy w ten dzień mi baaardzo dużo pomagali, daliśmy radę.
…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………..
Tu miałam poważne zadanie – podczas gdy Kamila i Alicja pilnowały spraw w lokalu, ja z Karolem mieliśmy kilka zadań do wykonania pod kościołem. Po pierwsze – Tomka gps prowadził go przez zamknięte z powodu remontów ulice, a jak się okazało – napotkani ludzie poprowadzili Tomka … pod inny Kościół. Karol pojechał go odebrać, a ja toczyłam bój z kościelnym o ustawienie krzeseł dla świadków w kościele. Na szczęście zarówno Tomek dojechał na czas, jak i razem z kościelnym udało nam się wypracować kompromis. Potem nasze zadanie polegało na wprowadzeniu gości do Kościoła przed Parę Młodą. Pan Młody czekał już przed ołtarzem, a moim zadaniem było zgrać rozpoczęcie mszy wraz z grą skrzypaczki i wpuszczeniem Panny Młodej, którą pod Ołtarz prowadził Tato. Ostatnia poprawka welonu i … można ruszać:
ZDJĘCIA – TOMASZ KURZYDLAK
Potem oczywiście najpierw wyszli goście, a zorganizowane przez Świadków bańki mydlane przywitały Młodą Parę przed kościołem:
Następnie wspólne zdjęcie i można już składać życzenia przy dźwiękach skrzypiec:
Podczas życzeń musieliśmy zanieść kilka pokaźnych skrzyń z winami, które goście wręczali Parze Młodej, do samochodu świadka i przypilnować, by autokar był na czas. Podprowadziliśmy gości do autokaru i szybko odjechaliśmy, aby być już przed gośćmi na miejscu. Dopiero kiedy wszyscy już byli pod lokalem, daliśmy znać Parze Młodej, że może już przyjeżdzać:
A tam czekali już na nich zarówno goście, jak i Rodzice, którzy przywitali ich tradycyjnie chlebem i solą…
Po obiedzie na gości czekał deser w formie tortu. Pyszny, tradycyjny śmietanowy tort przyozdobiony owocami przypadł gościom do gustu:
Po obiedzie była chwilka przerwy, którą goście chętnie wykorzystali. Część poszła zapalić, część na konwersację, a nasza Para Młoda w tym czasie miała czas, by przygotować się do pierwszego tańca… Pierwszy taniec – to był istny wulkan energii na parkiecie. Nigdy dotąd nie widziałam takiego układu w wykonaniu Pary Młodej. A tym bardziej – nie widziałam aby nie odtańczyła pierwszego tańca w sukni ślubnej. Naszym zadaniem podczas pierwszego tańca było skoordynowanie zarówno zebrania wszystkich gości na czas, ustawienia ich odpowiednio na parkiecie, aby każdy widział taniec, wraz z przebraniem się Panny Młodej…Ale wszystko się udało a goście – byli zachwyceni!!! Prosili o bis…Para Młoda jednak była na prawdę wykończona po 2 minutach szaleństw. Sami zresztą zobaczcie:
I po tak szalonym tańcu nie mogło być nic innego, jak prawdziwie szalona zabawa na parkiecie…
Przerywana posiłkami
a I atrakcjami – niespodziankami. Pierwsza z nich to świetny pokaz slajdów przygotowany przez znaną już Wam Świadkową Karolinę. Wybrała oczywiście piękne, wzruszające, ale i bardzo śmieszne zdjęcia pary, w które wplotła zabawne teksty. Za wyświetlenie teledysku odpowiedzialni byli koordynatorzy 🙂 Aby jednak dobrze go wyświetlnić musieliśmy najpierw przejść odpowiednie przeszkolenie, ponieważ sala była odpowiednio technicznie przygotowana do wyświetlania zarówno dźwięku jak i obrazu. Dwa dni przed weselem razem z Karolem odbyliśmy przeszkolenie u Pani Ewy, właścicielki lokalu. Mieliśmy ściągawkę, który kabel gdzie podłączyć i jakie wykonać kolejne kroki, aby niespodzianka się udała…Nie ukrywam, że się stresowałam tym momentem, ale na szczęście się udało:
Była także niespodzianka od rodziców – występ kapeli ludowej:
A potem oczywiście były i podziękowania dla rodziców, i oczepiny i zabawa do samego rana…A rano – pyszne śniadanie, potem chillout poprawinowy – grill, muzyka, koce, dla chętnych rowery na wycieczkę po okolicy…Generalnie cały zjazd rodzinny skończył się w poniedziałek. Ale już tego Wam nie pokażę – to niech pozostanie w pamięci gości i Pary Młodej 🙂 Pozdrawiam serdecznie, Marysia Zając