Dziś zabiorę Was na wesele pachnące orientem. Będziecie bawić się na polsko-hinduskim przyjęciu wraz z gośćmi z całego świata. I przekonam Was, że organizacja ślubu w dwa miesiące jest jak najbardziej możliwa.

Zapraszam na miks egzotyki z najnowszymi europejskimi trendami pod dachem Cegielni Rzucewo.

 

Czy da się zorganizować ślub w 2 miesiące?

 

W sieci krążą opowieści, pośród zestresowanych panien młodych, że ślub można zorganizować najwcześniej na rok przed. A najlepiej to zająć się tym na dwa lata do przodu. I jak w każdej legendzie, tak i tu jest ziarenko prawdy. Ale dziś nie o tym. Dziś chcę Wam pokazać co zrobić w przypadku, gdy chcemy się pobrać nie czekając tak długo?

 

Takie pytanie dostałam od Marty i Ritesha. Czy możemy zorganizować ich ślub, międzynarodowy i międzykulturowy, w dwa miesiące?

 

Po dwunastu latach pracy w tym zawodzie wiem, że wszystko jest możliwe. Szczególnie, gdy takie zapytanie dostaje wedding plannerka, która specjalizuje się w tego typu przyjęciach. Dla mnie to było wyzwanie i spełnienie jednego z moich zawodowych marzeń.

 

Organizacja wesela w takim klimacie, w krótkim czasie i do tego… całkowicie według mojego pomysłu. Prezent od losu i kolejny dowód na to, że nie ma takich samych przyjęć, a co za tym idzie – w tym zawodzie nie ma mowy o nudzie.

 

Wyobraźcie sobie, że Marta i Ritesh całkowicie zaufali mojemu profesjonalizmowi. Wystarczyła mi krótka rozmowa, rozpoznanie ich oczekiwań i wiedziałam już, że ich wesele będzie niezwykłe. A większość tego, co miało się dziać podczas przyjęcia, miało opierać się głównie na moich pomysłach.

 

Czułam się fantastycznie mogąc organizować dla nich wesele całkowicie według wymyślonego przeze mnie scenariusza. Odważnie? Tu każda ze stron wykazała się odwagą. I jak widać – wszyscy na tym zyskaliśmy. Moja para miała wspaniałe wesele, a ja byłam dumna z tej organizacji. Szczególnie, że następnego dnia usłyszałam tyle pozytywnych komentarzy od pary młodej i gości na temat organizacji wesela.

 

Jak połączyć hinduską egzotyką z polską tradycją?

W przypadku wesel łączących różne kultury ważne jest, by zaczerpnąć inspiracje z obu stron. Dlatego zależało mi na tym, by goście poznali obrzędy i tradycje ze strony i Marty, i Ritesha.

 

Wszystko zaczęło się na kilka dni przed weselem. Goście zostali zaproszeni do Gdańska, do Hotelu Puro na Starym Rynku. To właśnie tam odbywały się przygotowania pary młodej, tuż przed ślubem, w malowniczej nadmorskiej miejscowości, w malutkim kościółku. Po ceremonii wszyscy pojechali do położonej nad Zatoką Pucką Cegielni Rzucewo, gdzie nastąpiło połączenie tradycji i kultur nowożeńców.

 

Zależało mi, by ten dzień płynął wolno, a każda chwila była celebrowana. Teren wokół Cegielni idealnie nadawał się, by na początek przyjęcia goście mogli spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu. Z widokiem na morze, przy muzyce na żywo sączyli szampana i podjadali serwowane przez kelnerów finger food. To tu odbyły się także życzenia i wspólne zdjęcia.

 

Następnie zaprosiliśmy gości do środka, gdzie rozpoczęła się bardzo wzruszająca tradycyjna hinduska ceremonia. Specjalnie na tę okazję Ritesh założył tradycyjny strój. W powietrzu unosił się zapach kadzidła. Para wymieniła się girlandami kwiatowymi, nastąpiło też pożegnanie się z rodzicami panny młodej i tradycyjne rozbicie kokosa na znak nowego życia. A wszystkiemu przyglądali się spoglądający z portretu nieżyjący rodzice Ritesha. W pewnym momencie można też było usłyszeć puszczony w tle głos jego mamy. Cała ceremonia była emocjonalna. Ciężko było powstrzymać łzy.

 

Po takich emocjach przyszedł czas na obiad z czterech dań. Połączyliśmy kuchnię polską i hinduską.

 

W dekoracjach postawiłam na rozświetlenie Cegielni. Jasne dekoracje z elementami złota, girlandy z żarówkami, oświetlenie architektoniczne wewnątrz i na zewnątrz lokalu. A nawet – podświetlony pobliski las, dla zwiększenia efektu.

 

Postarałam się także o nietypową atrakcję. Oprócz confetti show, które wzbudziło entuzjazm, udało mi się zaskoczyć gości organizując nietypowy występ. Zaprosiliśmy na mini recital Polaka śpiewającego hinduską muzykę.

 

Michał Rudaś jest nie tylko znany w Polsce, ale teraz i w Indiach, więc wszyscy goście byli zachwyceni. Wujek pana młodego aż klęknął! Nie dziwię się. Michał to miłośnik muzyki hinduskiej. Od wielu lat występuje w najważniejszych muzycznych programach w Polsce. Za każdym razem stara się przemycić swoją miłość do Indii. Na jego płytach słychać tę fascynację. A teraz robi karierę w Indiach. Jego udział w tamtejszym muzycznym programie przyniósł mu sławę i rzesze fanów w tej części Azji. Nie dziwię się, że goście oszaleli na jego widok.

 

Razem z moją ekipą staraliśmy się zapewnić wszystkim atrakcje. Dzieci bawiły się wspólnie z animatorami podczas zorganizowanych zabaw. Zadbaliśmy także o bar z kawą, herbatą, drinkami i lemoniadą. Goście chętnie korzystali po tym, jak szukali wytchnienia po szaleństwach na parkiecie.

 

To było wspaniałe wesele, które będę pamiętać długie lata. I mam po tej realizacji jeszcze jedną pamiątkę. Postanowiłam wprowadzić do oferty Spinek organizację kompleksową dla takich par, które chcą oddać w nasze ręce absolutnie wszystko, by ten dzień był dla nich niespodzianką. Tak jak zrobili to Marta i Ritesh.

Spinka Karina

W 2 miesiące do ślubu i to w rytmach hinduskiej muzyki