Zalet sesji narzeczeńskich możemy wskazać mnóstwo, ale te najważniejsze według nas to obycie z obiektywem i zapoznanie się z fotografem i kamerzystą (co owocuje w dniu ślubu), a także możliwość wykorzystania zdjęć np. do zaproszeń, czy do dekoracji w dniu ślubu, a filmu – jako prezentacji podczas wesela.
Ania i Sylwek za moją namową postanowili zachować spójność z retro klimatem, jaki miał być obecny na ich weselu i rozpoczęli stylizację od sesji narzeczeńskiej. Zdjęcia, które widzicie poniżej zostały wykorzystane jako element dekoracji w lokalu. Natomiast film, który powstał podczas sesji – był prezentowany na weselu jako atrakcja- niespodzianka dla gości.
Sesja odbyła się na krótko przed ślubem, ponieważ wtedy dopiero para młoda przyjechała do Polski.
Zarówno Ania jak i Sylwek przygotowali się do sesji. Ania miała wykonany makijaż i fryzurę w stylu lat 20, a sukienka i buty specjalnie kupiła na tę okazję … godzinę przed sesją! Sylwek natomiast zaopatrzył się w lniane białe spodnie, jasną koszulę, czerwone szelki, kapelusz "gangsterski" i ślubne buty!
Para najpierw zawitała u nas w biurze, gdzie trwały przygotowania. Ja naszykowałam Ani do wyboru perły, fifkę, kwiaty i drobne gadżety, które wykorzystaliśmy podczas sesji. Odbyła się w samym środku Kielc, wystarczyło tylko poszukać odpowiednich miejsc i przenieśliśmy się w lata 20. A potem już tylko liczyliśmy na fotografa Łukasza Kota i Justynę i Marcina Zakrzewskich – operatorów z Pro Studio. Szczególnie ważna tu była postprodukcja zdjęć, aby nadać im klimat jak z dawnych lat. Łukasz miał na to dosłownie kilka dni bo trzeba było je szybko wydrukować, aby na weselu znalazły się na stołach gości. Natomiast Justyna z Marcinem też musieli szybko zmontować film, który przecież był jedną z głównych weselnych atrakcji.
I co jest też według mnie warte uwagi – sesja narzeczeńska była koordynowana. Pilnowałam podczas niej aby zarówno fotograf i filmowcy jak i Para Młoda mogli skupić się na pracy, a ja czuwałam nad jej sprawnym przebiegiem.
A jaki wyszedł efekt – oceńcie sami: Pozdrawiam, Karina Komorowska